Jest to małe wprowadzenie do zagadnienia, w którym sam jestem właściwie laikiem, ale komuś może się przydać.
Po pierwsze należy się zastanowić do czego taki GPS ma nam służyć. (1) Ma zastępować mapę z wszystkimi jej walorami (duża ilość informacji o terenie), (2) zapobiegać zgubieniu się w lesie czy ogólnie na szlaku czy też (3) służyć jako "dziennik" podróży?
(1) Najtańszym rozwiązaniem jest posiadanie smartfonu lub tableta, na który wgrywamy aplikację LOCUS, potem z darmowej paczki map zgrywamy wektorową mapę całej Polski, która jest dosyć dokładna. Oczywiście musimy posiadać wbudowany GPS w telefonie. Jeżeli mamy internet, to nawet nie potrzeba wgrywać mapy, ale należy pamiętać, że w terenie nie zawsze złapiemy zasięg, więc taka mapa wgrana na kartę pamięci będzie niezastąpiona. Wady tego rozwiązania to bateriożerność takich urządzeń i właściwie jeden dzień wyprawy to MAX, potem trzeba podpiąć się do gniazdka/wymienić baterię/skorzystać z banku energii.
Najbardziej godnym polecenia byłoby zatem kupienie dedykowanej nawigacji z pakietem map (lub wgraniem ich z internetu). Urządzenia wytrzymują dłużej i generalnie są specjalnie przystosowane do zadań terenowych - wodoszczelność i zwiększona wytrzymałość. Ceny jednak mogą okazać się zaporowe dla ludzi uprawiających turystykę czasami - około 600zł kosztuje popularny Garmin Etrex 20, chociaż lepszy byłby Etrex 30 (800-900zł), Etrex 10 nie obsługuje szczegółowych map. Ma jedynie mapę bazową, która tak naprawdę na niewiele się zdaje w dokładnej orientacji w terenie (nie zastąpi mapy mapierowej). Wady - wiadomo cena, ale i fakt, że urządzonka mają dosyć wolny procesor i za kolorowo to wszystko nie działa. Dla cierpliwych, chociaż nie demonizujmy, jest po prostu średnio (nawet na Etreksie 30). Droższe - szybsze urządzenia kosztują ponad tysiaka i należy się głęboko zastanowić czy wykorzystamy ich potencjał. Mogąc sobie pozwolić na tak drogie urządzenie wypadałoby korzystać z niego pełną parą, a nie 20 razy w roku. Ale co kto lubi.
Urządzenia te (i locus na smartfony/tablety) mają oczywiście funkcję zapisywania śladu wycieczki, który potem można oglądać na mapie, na komputerze. Pokazuje średnią prędkość i wiele innych ciekawych statystyk. Przydatna rzecz.
(2) Urządzenia z (1) oczywiście spełniają powyższe funkcje, ale można je zastąpić nieco prostszymi i zarazem mniej wybajerowanymi gadgetami. Polecam np. Holux Sport260 lub 245, które można nabyć od 200 do 350zł lub Etreksa 10. Nie ma w tych urządzonkach za bardzo opcji na rozbudowane mapy, ale jest zapis śladu, który można oglądać, zoomować itp. Nie sposób się wtedy zgubić, bo wiemy gdzie jesteśmy mniej więcej. Prócz tego można na nie wgrać pliki gpx z zapisem śladu trasy lub własnym, który poprowadzi nas do celu (np. wcześniej przygotowany na kompie). Można wgrać współrzędne wybranych punktów, np. dom, jakieś schronisko itp. - wtedy strzałeczka poprowadzi nas do celu, nie zawsze najlepszą drogą, ale taką przełajową - w linii prostej pokazując ile metrów mamy do celu, na bieżąco się aktualizując. Dużo precyzyjniejsze niż GPS-y w telefonach i działa sprawniej, choć bardziej to wszystko toporne - nie kolorowe, bez dźwięków, obrazków, zdjęć itp. Co kto woli. Do potrzeb TURYSTYKI idealne i nic więcej nie potrzeba, a Holux 260 bez ładowania wytrzymał mi 3 pełne dni (po 6-8godzin) wędrówki logując każdy mój krok i dałby radę jeszcze więcej i zapobiegł błądzeniu wędrując po beznadziejnie oznaczonym szlaku - bez niego wycieczka byłaby wręcz niemożliwa.
(3) Tutaj i (1) i (2) spełniają funkcję, ale warto wspomnieć o tzw. data loggerze. Holux M241, który w sumie kosztuje podobnie jak Sport 245 (a sport ma więcej funkcji), ale jest warty zainteresowania. Nie można śledzić na nim szlaku, a jedynie logować podróż, by potem odtworzyć ja na kompie. Na bateryjki wymienne, zwykłe. Mały poręczny, bez żadnych bajerów - czysta forma.
Tematem wartym zainteresowania jest HOLUX Funtrek 130, który kosztuje koło 600zł, a stanowi konkurencję dla Garminów z nieco droższej półki. Na razie informacji o nim mało, kiedyś jak zakupię, to rozpiszę się o nim.
Temat POBIERZNIE rozwiązany, myślę, że warto "zrecenzować" Holuksa, którego mam pod różnym kątami (jako logger, jako nawigator, jako szukacz geocachów, kompas).
Czyli: Najpierw trzeba zastanowić się do czego potrzebujemy nawigacji GPS, bo łatwo wpaść w spiralę wydatków i marzyć o Garminie za 2000zł, kiedy tak naprawdę wystarczyłby nam Holux za 200zł, który jest bardzo fajnym i wydajnym urządzeniem (beznadziejna jest aplikacja na windowsa do zgrywania, ale można przeżyć). Garmin ostro idzie w bajery, które są wygodne, ale nie niezbędne, bo przecież w wędrówkach nie chodzi aby wszystko było łatwo i przyjemnie, to zbędne - nie dlatego śpi się w namiocie, skoro można w hotelach i być prowadzonym za rączkę przez przewodnika. Ale co kto lubi i na co kogo stać. Ja wolę pieniądze przeznaczyć na inny sprzęt niż super wypasione GPS-y.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz